-Przestało padać.-powiedziała Alice spoglądając przez okno.
-To co? Idziemy?-zapytał Alex.
-Tak-dziewczyna wstała z krzesła , ubrała bluzę i wyszli razem na korytarz.
Pokój Alexa był na samym końcu korytarza, więc szli dośc długo, aby na końcu móc zejść na dół schodami. Na korytarzu było wywieszonych i oprawionych mnóstwo ich zdjęć rodzinnych. Poczynając od chrzestu Alexa, pierwszego wyjazdu rodzinnego, a kończąc na chrzcie Julie i ostatniego wyjazdu rodzinnego z ich mamą. Przechodząc przez korytarz , a patrząc na te zdjęcia jedno przykuło jej uwagę najbardziej. Zdjęcie przedstawiało koniec klasy szóstej. Stała tam czwórka przyjaciół : Alex, Alice, Mike i Will. Dziewczynie przypomniały się wszystkie chwile z ich życia. Przyjaźnili się od pierwszej klasy podstawowej po śmierć Mike. Poszli nawet do jednego gimnazjum. Tam zaczęły się kłopoty.
Na początku to wszystko było takie naiwne i dziecięce. Ale później przeobrażyło się w koszmar. Narkotyki. Pierwszy wpadł Mike. Jakiś kumpel na imprezie pozwolił mu spróbować i wpadł w pułapkę. Przez to, że z Alice wiązała ich więź większa niż przyjaźń kiedyś w domu dał jej spróbować mówiąc, że nic się nie stanie, bo to tylko jeden raz, i że jest po tym niezła jazda. Spróbowała. Po trzydziestu minutach chciała znowu... Po kilku dnach złapali Alexa. Namawiali go pod pretekstem, że wejdzie w inny , lepszy świat. Lecz ten ostro mówił, że nie. Nikt nie wie dlaczego wtedy odmówił. Ludzie mówili, że to rozsądek. Ale gdyby spotkali tą całą czwórkę kilka tygodni wcześniej też by tak mówili , że to miłe i rozsądne dzieci. Mike i Alice namawiali go wielokrotnie, lecz to nic nie dało. Zaproponowali Willowi, który zawsze był chętny do takich rzeczy. Wpadła ich cała trójka. Później razem namawiali Alexa. Lecz ten był uparty. Udało mu się tego niknąć. Na początku chciał nawrócić Alice, lecz ta mówiła, że w końcu jest szczęśliwa, żeby się od niej odwalił. I tak zrobił. Chłopak wiedział, że jak nie namówi dziewczyny, żeby skończyła to reszta nie będzie chciała. Zakończył z nimi przyjaźń. Oni co raz bardziej chcieli go do tego namówić. Przychodzili do niego wieczorami naćpani i ćpali pod jego domem. Tu zaczął się koszmar. Policja. Prokuratura. Nienawiść. Dilerzy. Brak kasy. Płacz. Rozpacz. Zdrowy rozsądek? Wrócił Mike'owi... Po paru tygodniach tego koszmaru poszedł do Alexa, który za żadne rzeczy nie chciał go wpuścić, by nie pokazywać starych przyjaciół przed ojcem. Ale ten walił w drzwi i krzyczał, żeby mu pomógł, że chcę już z tego wyjść, że ma tego dość, że to się posunęło za daleko... Rozmawiali długo o tym jak było kiedyś i jak jest teraz. Mike przepraszał go, że robili mu takie piekło. W pewnym momencie popłynęła mu łza i powiedział, że dalej tak nie da rady. W tym czasie Alex zrozumiał, że jak nie pomoże mu teraz to już nigdy. I wyciągnął go z tego bagna z pomocą psychologa i jego samego. Dali radę... Pewnego wieczoru zadźwonił do niego Mike i prosił, żeby szybko wyszedł na ulice i biegł w prawo, a było już dość późno, bo dochodziła północ. Natolatek wybiegł z domu i pobiegł wzdłuż ulicy... Po kilkuset metrach zobaczył stojącą karetkę i Mike. Okazało się, że ktoś brutalnie pobił Alice... W tym momencie zrozumieli, że to może być już jej koniec, ale lekarze twierdzili, że wyjdzie z tego. Wyszła. Inna. Zmieniona. Wrażliwsza, wyrozumialsza, zamknięta w sobie, nieufna... I z pomocą przyjaciół i lekarzy wyszła z uzależnienia. Później dziewczyna się trochę otworzyła. Już zaczęło jej się żyć jak kiedyś. Zostali z Mike'iem parą i było im dobrze. Póki nie śmierć.Niestety Willa nie udało się uratować. Siedzi nadal w tym bagnie.
Popatrzyła na to zdjęcie i popłynęła jej łza. Zacisnęła mocno powieki.
-Utrzymujesz z Willem kontakt?-zapytała niesłyszalnie.
-Nie.-odpowiedział takim samym głosem jak ona.
-Przepraszam...-popłynęła jej kolejna łza.-nie chciałam...
-Wiem-przerwał jej i ją mocno przytulił.-chodź już.
-Dawno tu nie byłam.-powiedziała dziewczyna wchodząc na cmentarz.
-Ja byłem tydzień temu.-powiedział chlopak wyjmując banknot i płacąc staruszce za bukiet.-ładny?
-Śliczny.-odpowiedziała.-jak oni mogli mu to zrobić? No powiedz...?
-Nie wiem. Na prawdę.-odpowiedział skręcając w alejkę.
-A myślisz, że to ci sami go załatwili co chcieli mnie zabić?-popatrzyła mu w oczy.
-Możliwe... Wszystko możliwe. Ale ciekawe co oni chcieli. Po co im było Was zabijać?-powiedział chłopak podając dziewczynie bukiet.
-Nie wiem. Dlaczego on? Dlaczego...-popłynęła jej łza. Chłopak objął ją powyżej pasa i ruszyli na grób.
Kiedy byli już na tyle blisko, że widzieli miejsce spoczynku Mike'a dziewczyna przyuważyła sylwetkę chłopaka zapalającego znicz na grobie jej chłopaka.
-Popatrz.-powiedziała wskazując palcem.-cicho, bo nas usłyszy. Kto to jest?
-Gdzie? Przy grobie? Może jego jakis przyjaciel... Nikt nie wie z kim on się przyjaźnił w czasie uzależnienia.-odpowiedział i ruszli dalej, lecz dziewczyna taka nie uważała. Musiała go znać. Nigdy by nie zapomniała takiego chłopaka. Ubrany był podobnie do Mike'a. Czarna bluzka, szare spodnie i czerwone trampki. Bluze miał czarną. Ciemne kosmyki włosów zasłaniały mu pół twarzy. Oczy miał błękitne. Nie była pewna czy to... ale wolała się upewnić podchodząc bliżej.
Położyła kwiaty i pomodliła się. Zainteresował ją chłopak stojący przy niej. Nie wytrzymała.
-Alice jestem.-powiedziała i podała mu dłoń.
-Miło poznać.-chłopak zachichotał, wytarł dłoń w spodnie i podał jej.
Myślała chociaż, że się przedstawi. A on? Nic.
-Jesteś przyjacielem Mike'a?-zapytała.
-Oj, daj spokój..-powiedział Alex podchodząc do niej i łapiąc ją za dłoń.
-Nie wiem czy dobre pytanie zadałaś... Raczej byłem, nie? W końcu Mike już nie żyje.-rozłościło ją to.
-Czyli uważasz , że jeżeli ktoś umiera to się o nim powinno zapomnieć? Sorry, ale ja z nim byłam i uważam się nadal za jego dziewczynę! Przyjaźniłam się z nim i nadal uważam się za jego przyjaciółkę. A ty? Chyba nie jak cię nie znam... Znałam jego wszystkich przyjaciół!-wybuchnęła. Zrobiła znak krzyża, obróciła się na pięcie i pociągnęła Alexa za sobą. Nie chciała dalej tam przebywać w towarzystwie chłopaka, który podawał się za jego byłego przyjaciela.
-Przepraszam, że cię to rozzłościło, Cie.-chłopak odpowiedział uśmiechając się lekko.
Alex słysząc to zatrzymał Alice.
-Słyszałaś?-szepnął.
-Co?!-odpowiedziała.
-Nazwał cię Cie. A tylko nasza czwórka cię tak nazywała...
Dziewczyna spojrzała na chłopaka i zapytała:
-Will?
Chłopakowi na twarzy pojawił się tylko tajemniczy uśmiech. Po chwili przytaknął głową.
-To co? Idziemy?-zapytał Alex.
-Tak-dziewczyna wstała z krzesła , ubrała bluzę i wyszli razem na korytarz.
Pokój Alexa był na samym końcu korytarza, więc szli dośc długo, aby na końcu móc zejść na dół schodami. Na korytarzu było wywieszonych i oprawionych mnóstwo ich zdjęć rodzinnych. Poczynając od chrzestu Alexa, pierwszego wyjazdu rodzinnego, a kończąc na chrzcie Julie i ostatniego wyjazdu rodzinnego z ich mamą. Przechodząc przez korytarz , a patrząc na te zdjęcia jedno przykuło jej uwagę najbardziej. Zdjęcie przedstawiało koniec klasy szóstej. Stała tam czwórka przyjaciół : Alex, Alice, Mike i Will. Dziewczynie przypomniały się wszystkie chwile z ich życia. Przyjaźnili się od pierwszej klasy podstawowej po śmierć Mike. Poszli nawet do jednego gimnazjum. Tam zaczęły się kłopoty.
Na początku to wszystko było takie naiwne i dziecięce. Ale później przeobrażyło się w koszmar. Narkotyki. Pierwszy wpadł Mike. Jakiś kumpel na imprezie pozwolił mu spróbować i wpadł w pułapkę. Przez to, że z Alice wiązała ich więź większa niż przyjaźń kiedyś w domu dał jej spróbować mówiąc, że nic się nie stanie, bo to tylko jeden raz, i że jest po tym niezła jazda. Spróbowała. Po trzydziestu minutach chciała znowu... Po kilku dnach złapali Alexa. Namawiali go pod pretekstem, że wejdzie w inny , lepszy świat. Lecz ten ostro mówił, że nie. Nikt nie wie dlaczego wtedy odmówił. Ludzie mówili, że to rozsądek. Ale gdyby spotkali tą całą czwórkę kilka tygodni wcześniej też by tak mówili , że to miłe i rozsądne dzieci. Mike i Alice namawiali go wielokrotnie, lecz to nic nie dało. Zaproponowali Willowi, który zawsze był chętny do takich rzeczy. Wpadła ich cała trójka. Później razem namawiali Alexa. Lecz ten był uparty. Udało mu się tego niknąć. Na początku chciał nawrócić Alice, lecz ta mówiła, że w końcu jest szczęśliwa, żeby się od niej odwalił. I tak zrobił. Chłopak wiedział, że jak nie namówi dziewczyny, żeby skończyła to reszta nie będzie chciała. Zakończył z nimi przyjaźń. Oni co raz bardziej chcieli go do tego namówić. Przychodzili do niego wieczorami naćpani i ćpali pod jego domem. Tu zaczął się koszmar. Policja. Prokuratura. Nienawiść. Dilerzy. Brak kasy. Płacz. Rozpacz. Zdrowy rozsądek? Wrócił Mike'owi... Po paru tygodniach tego koszmaru poszedł do Alexa, który za żadne rzeczy nie chciał go wpuścić, by nie pokazywać starych przyjaciół przed ojcem. Ale ten walił w drzwi i krzyczał, żeby mu pomógł, że chcę już z tego wyjść, że ma tego dość, że to się posunęło za daleko... Rozmawiali długo o tym jak było kiedyś i jak jest teraz. Mike przepraszał go, że robili mu takie piekło. W pewnym momencie popłynęła mu łza i powiedział, że dalej tak nie da rady. W tym czasie Alex zrozumiał, że jak nie pomoże mu teraz to już nigdy. I wyciągnął go z tego bagna z pomocą psychologa i jego samego. Dali radę... Pewnego wieczoru zadźwonił do niego Mike i prosił, żeby szybko wyszedł na ulice i biegł w prawo, a było już dość późno, bo dochodziła północ. Natolatek wybiegł z domu i pobiegł wzdłuż ulicy... Po kilkuset metrach zobaczył stojącą karetkę i Mike. Okazało się, że ktoś brutalnie pobił Alice... W tym momencie zrozumieli, że to może być już jej koniec, ale lekarze twierdzili, że wyjdzie z tego. Wyszła. Inna. Zmieniona. Wrażliwsza, wyrozumialsza, zamknięta w sobie, nieufna... I z pomocą przyjaciół i lekarzy wyszła z uzależnienia. Później dziewczyna się trochę otworzyła. Już zaczęło jej się żyć jak kiedyś. Zostali z Mike'iem parą i było im dobrze. Póki nie śmierć.Niestety Willa nie udało się uratować. Siedzi nadal w tym bagnie.
Popatrzyła na to zdjęcie i popłynęła jej łza. Zacisnęła mocno powieki.
-Utrzymujesz z Willem kontakt?-zapytała niesłyszalnie.
-Nie.-odpowiedział takim samym głosem jak ona.
-Przepraszam...-popłynęła jej kolejna łza.-nie chciałam...
-Wiem-przerwał jej i ją mocno przytulił.-chodź już.
-Dawno tu nie byłam.-powiedziała dziewczyna wchodząc na cmentarz.
-Ja byłem tydzień temu.-powiedział chlopak wyjmując banknot i płacąc staruszce za bukiet.-ładny?
-Śliczny.-odpowiedziała.-jak oni mogli mu to zrobić? No powiedz...?
-Nie wiem. Na prawdę.-odpowiedział skręcając w alejkę.
-A myślisz, że to ci sami go załatwili co chcieli mnie zabić?-popatrzyła mu w oczy.
-Możliwe... Wszystko możliwe. Ale ciekawe co oni chcieli. Po co im było Was zabijać?-powiedział chłopak podając dziewczynie bukiet.
-Nie wiem. Dlaczego on? Dlaczego...-popłynęła jej łza. Chłopak objął ją powyżej pasa i ruszyli na grób.
Kiedy byli już na tyle blisko, że widzieli miejsce spoczynku Mike'a dziewczyna przyuważyła sylwetkę chłopaka zapalającego znicz na grobie jej chłopaka.
-Popatrz.-powiedziała wskazując palcem.-cicho, bo nas usłyszy. Kto to jest?
-Gdzie? Przy grobie? Może jego jakis przyjaciel... Nikt nie wie z kim on się przyjaźnił w czasie uzależnienia.-odpowiedział i ruszli dalej, lecz dziewczyna taka nie uważała. Musiała go znać. Nigdy by nie zapomniała takiego chłopaka. Ubrany był podobnie do Mike'a. Czarna bluzka, szare spodnie i czerwone trampki. Bluze miał czarną. Ciemne kosmyki włosów zasłaniały mu pół twarzy. Oczy miał błękitne. Nie była pewna czy to... ale wolała się upewnić podchodząc bliżej.
Położyła kwiaty i pomodliła się. Zainteresował ją chłopak stojący przy niej. Nie wytrzymała.
-Alice jestem.-powiedziała i podała mu dłoń.
-Miło poznać.-chłopak zachichotał, wytarł dłoń w spodnie i podał jej.
Myślała chociaż, że się przedstawi. A on? Nic.
-Jesteś przyjacielem Mike'a?-zapytała.
-Oj, daj spokój..-powiedział Alex podchodząc do niej i łapiąc ją za dłoń.
-Nie wiem czy dobre pytanie zadałaś... Raczej byłem, nie? W końcu Mike już nie żyje.-rozłościło ją to.
-Czyli uważasz , że jeżeli ktoś umiera to się o nim powinno zapomnieć? Sorry, ale ja z nim byłam i uważam się nadal za jego dziewczynę! Przyjaźniłam się z nim i nadal uważam się za jego przyjaciółkę. A ty? Chyba nie jak cię nie znam... Znałam jego wszystkich przyjaciół!-wybuchnęła. Zrobiła znak krzyża, obróciła się na pięcie i pociągnęła Alexa za sobą. Nie chciała dalej tam przebywać w towarzystwie chłopaka, który podawał się za jego byłego przyjaciela.
-Przepraszam, że cię to rozzłościło, Cie.-chłopak odpowiedział uśmiechając się lekko.
Alex słysząc to zatrzymał Alice.
-Słyszałaś?-szepnął.
-Co?!-odpowiedziała.
-Nazwał cię Cie. A tylko nasza czwórka cię tak nazywała...
Dziewczyna spojrzała na chłopaka i zapytała:
-Will?
Chłopakowi na twarzy pojawił się tylko tajemniczy uśmiech. Po chwili przytaknął głową.
` ach te używki , tak łatwo w nie wpaść.. gorzej z nich wyjśc...
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejnee ; )
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz i naprawdę fajny blog :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będę wpadać częśćiej
noooo i obserwuję :P
Pozdrawiam!