-Wooo...Sama się nauczyłaś?-zapytał Feniks.
-Tak, nikt ze znajomych nie umie.-uśmiechnęła się.
-To szacun.-chłopak w lekkim szoku podszedł do niej i odebrał gitarę.
-No, ładnie,ładnie.-Martin uśmiechnął się i wręczył jej napój.-proszę. Umiesz jeszcze na czymś grać?
-Nie, na pianinie się uczyłam, ale zdecydowałam jednak przejść na gitarę.-dziewczyna usiadła na sofie trzy osobowej, przy której stał fotel Feniksa.
Pokój ten był dość opszerny, bo miał jeszcze niewielką scenę po prawej stronie na której leżały futerały od gitar a w nich instrumenty, piecyki i mikrofony, na ziemi walały się kartki papieru z nutami. Scena była niewysoka. Miała zaledwie metr wysokości. Z jej lewej strony stały drzwi, które były pomalowane na czerwono. Przed nią stała sofa i fotel. Za nimi stał malutki barek gdzie przeważnie chowane alkohole, a czasem nawet narkotyki. Koło barku stała niewielka komoda, przy której stało pianino i kilki gitar klasycznych. Za fotelem stała perkusja. Koło wejścia była duża szafa, gdzie pewnie znajdowały się ubrania i inne rzeczy.
-Przyjemnie tu.-uśmeichnęła się i wypiła duży łyk.
-No ba!-zaśmiał się Feniks nadal próbując zagrać jeden słynny kawałek.
Dziewczyna czuła się przy nich inaczej, niż przy Alexie, Willu, tak bezpieczniej, lepiej.. No poprostu inaczej.
-Jesteśmy!!-przez czerwone drzwi wpadła dwójka chłopaków.
Jeden z nich miał skórzaną kamizelkę, spodnie w moro i glany, drugi natomiast miał bluzkę z logo Bring me to Horizon, czarną bluze, jeansy, trampki i futerał od gitary w ręku.

-Dominic... czekam od półtorej godziny!-Feniks wstał z fotela i wyrwał mu gitarę.- Ile można?
-Sorry, ale to wina Gabriela.
-Moja?-odpowiedział nalewając sobie coli do szklanki.
-Twoja, człowieku.. Ty wiesz ile na niego czekałem?- Dominic zwrócił się do Feniksa.
-Dobra, najważniejsze, że cie już mam!-i pocałował gitarę.
-A to? Kto to jest?-Gabriel przysunął się do Alice patrząc na nią.
-To jest Alice.-odpowiedział Martin, kiedy dziewczyna podawała chłopakowi rękę.-Nowa.
-Nowa?-zapytał donośnie Gabriel.-Nowa, nowa?
-Nowa?!-powtórzyła ze zdumieniem Alice.
-No tak. Jesteś nowa. Mamy zamiar cię włączyć do naszego kółka. Zgodzisz się?-zapytał Feniks.
-No pewnie.. Jasne.. Ale wiecie..
-Tak?-dodał Dominic.
-Ja mam przyjaciela..
-Ha! I pewnie będziesz chciała go w to włączyć? Tak?
-Chciałabym..
-To go tutaj przyprowadź.. Fajnie będzie poznać nowego kolesia.-uśiechnął się Martin.
-Nie ma mowy! Nie znamy gościa.. - odpowiedział Dominic. - nie wiadomo kto to może być! Opamiętaj się Martin!- wtedy Dominic do niego podszedł i lekko szturchnął jego głowę.
-Spokojnie.. Nie ma obaw. -odpowiedział brunet.- przyprowadź go.
-Nie!- krzyknął Dominic.
-Słuchaj.. to nie ty..
-Wiem!! Ale nie możesz go tu przyprowadzić..-zwrócił się do Alice.-Przykro mi.
-Nie ma sprawy..
-Możesz..
Wtedy Dominic szybkim ruchem wyjął nóż z kieszeni i przystawił mu do szyi.
-Nie może..
-Może , może..-Martin się uśmiechnął i popatrzył na swój nóż i przystawiony do żebra Dominica.
-Dobra.. Ale nie wiem co na to Mike..-nóż schował do kieszeni. Serce Alice zaczęło mocniej bębnić. Imię jej byłego chłopaka nadal wywierało na niej tyle emocji. Po policzku popłynęła jej łza.
-Nie płacz.. Po prostu boję się, że.. coś się nam stanie.. Nie jesteśmy normalnymi chłopakami..-chłopak delikatnie ją przytulił.
-Dominic, nie dlatego. Rozumiem o co wam chodzi.. Nie chcecie już żadnych 'nowych'. OK. Ale to imię.. Mike.. Tak się nazywał mój były, który zmarł.
Dominic przytulił ją mocniej.
-Tak mi przykro..
-Dobra, koniec tych czułości! -Martin odepchnął Dominica od Alice.- Ja muszę już iść.. Ty Dominic chyba też..
-Tak, tak, niestety..- chłopak założył kaptur na głowe i wyszli z Martinem przez czerwone drzwi.
-Tak, nikt ze znajomych nie umie.-uśmiechnęła się.
-To szacun.-chłopak w lekkim szoku podszedł do niej i odebrał gitarę.
-No, ładnie,ładnie.-Martin uśmiechnął się i wręczył jej napój.-proszę. Umiesz jeszcze na czymś grać?
-Nie, na pianinie się uczyłam, ale zdecydowałam jednak przejść na gitarę.-dziewczyna usiadła na sofie trzy osobowej, przy której stał fotel Feniksa.
Pokój ten był dość opszerny, bo miał jeszcze niewielką scenę po prawej stronie na której leżały futerały od gitar a w nich instrumenty, piecyki i mikrofony, na ziemi walały się kartki papieru z nutami. Scena była niewysoka. Miała zaledwie metr wysokości. Z jej lewej strony stały drzwi, które były pomalowane na czerwono. Przed nią stała sofa i fotel. Za nimi stał malutki barek gdzie przeważnie chowane alkohole, a czasem nawet narkotyki. Koło barku stała niewielka komoda, przy której stało pianino i kilki gitar klasycznych. Za fotelem stała perkusja. Koło wejścia była duża szafa, gdzie pewnie znajdowały się ubrania i inne rzeczy.
-Przyjemnie tu.-uśmeichnęła się i wypiła duży łyk.
-No ba!-zaśmiał się Feniks nadal próbując zagrać jeden słynny kawałek.
Dziewczyna czuła się przy nich inaczej, niż przy Alexie, Willu, tak bezpieczniej, lepiej.. No poprostu inaczej.
-Jesteśmy!!-przez czerwone drzwi wpadła dwójka chłopaków.
Jeden z nich miał skórzaną kamizelkę, spodnie w moro i glany, drugi natomiast miał bluzkę z logo Bring me to Horizon, czarną bluze, jeansy, trampki i futerał od gitary w ręku.
-Dominic... czekam od półtorej godziny!-Feniks wstał z fotela i wyrwał mu gitarę.- Ile można?
-Sorry, ale to wina Gabriela.
-Moja?-odpowiedział nalewając sobie coli do szklanki.
-Twoja, człowieku.. Ty wiesz ile na niego czekałem?- Dominic zwrócił się do Feniksa.
-Dobra, najważniejsze, że cie już mam!-i pocałował gitarę.
-A to? Kto to jest?-Gabriel przysunął się do Alice patrząc na nią.
-To jest Alice.-odpowiedział Martin, kiedy dziewczyna podawała chłopakowi rękę.-Nowa.
-Nowa?-zapytał donośnie Gabriel.-Nowa, nowa?
-Nowa?!-powtórzyła ze zdumieniem Alice.
-No tak. Jesteś nowa. Mamy zamiar cię włączyć do naszego kółka. Zgodzisz się?-zapytał Feniks.
-No pewnie.. Jasne.. Ale wiecie..
-Tak?-dodał Dominic.
-Ja mam przyjaciela..
-Ha! I pewnie będziesz chciała go w to włączyć? Tak?
-Chciałabym..
-To go tutaj przyprowadź.. Fajnie będzie poznać nowego kolesia.-uśiechnął się Martin.
-Nie ma mowy! Nie znamy gościa.. - odpowiedział Dominic. - nie wiadomo kto to może być! Opamiętaj się Martin!- wtedy Dominic do niego podszedł i lekko szturchnął jego głowę.
-Spokojnie.. Nie ma obaw. -odpowiedział brunet.- przyprowadź go.
-Nie!- krzyknął Dominic.
-Słuchaj.. to nie ty..
-Wiem!! Ale nie możesz go tu przyprowadzić..-zwrócił się do Alice.-Przykro mi.
-Nie ma sprawy..
-Możesz..
Wtedy Dominic szybkim ruchem wyjął nóż z kieszeni i przystawił mu do szyi.
-Nie może..
-Może , może..-Martin się uśmiechnął i popatrzył na swój nóż i przystawiony do żebra Dominica.
-Dobra.. Ale nie wiem co na to Mike..-nóż schował do kieszeni. Serce Alice zaczęło mocniej bębnić. Imię jej byłego chłopaka nadal wywierało na niej tyle emocji. Po policzku popłynęła jej łza.
-Nie płacz.. Po prostu boję się, że.. coś się nam stanie.. Nie jesteśmy normalnymi chłopakami..-chłopak delikatnie ją przytulił.
-Dominic, nie dlatego. Rozumiem o co wam chodzi.. Nie chcecie już żadnych 'nowych'. OK. Ale to imię.. Mike.. Tak się nazywał mój były, który zmarł.
Dominic przytulił ją mocniej.
-Tak mi przykro..
-Dobra, koniec tych czułości! -Martin odepchnął Dominica od Alice.- Ja muszę już iść.. Ty Dominic chyba też..
-Tak, tak, niestety..- chłopak założył kaptur na głowe i wyszli z Martinem przez czerwone drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz